Czarni Lwów – WKS 37 PP Kutno

Szanowni Państwo, relacja zamieszczona na fanpage’u Czarnych Lwów jest tak wyczerpująco dokładna, że pozostają nam ją w zasadzie jedynie zacytować…

“W ostatni weekend rozgrywana była przedostatnia kolejka bieżącego sezonu rozgrywek Retro Ligi, która mogła (i ostatecznie odpowiedziała) na zasadnicze pytanie: kto zostanie najlepszą drużyną ligi? Kandydatów było sporo, gdyż ścisk punktowy w tabeli był niemiłosierny. W najlepszej pozycji była zdecydowanie drużyna Strzelca Białystok, liderująca rozgrywkom od kilku ostatnich kolejek i co najważniejsze wciąż niepokonana. Swoje ambicje miał również drugi z bieniaminków – Czarni Lwów, wciąż urzędujący mistrz Lechja Lwów, grający w tym sezonie bardzo dobrze zespół z Kutna oraz zawsze groźny Hakoach Będzin. Lecz znaczenie wszystkich rezultatów było uzależnione od pojedynku w Białymstoku, gdzie Strzelec podejmował Hakoach. W przypadku zwycięstwa gospodarzy wszystko byłoby już jasne i pozostałym drużynom pozostawałaby jedynie walka o kolejne stopnie podium. Obok meczu Strzelca z Hakoachem, za największy hit kolejki uznawano spotkanie Czarnych Lwów z WKS Kutno, kluczowe dla układu w górnej części tabeli. „Powidlaki” po fantastycznym zwycięstwie w dramatycznym meczu z Hakoachem czekał kolejny piłkarski egzamin dojrzałości. Jeżeli realnym miałoby być zagrożenie pozycji Strzelca (grał swój mecz w niedzielę), w sobotę 11 września należało zdobyć w Wałbrzychu komplet punktów. Nie był to wcale scenariusz z gatunku tych oczywistych. Wśród Czarnych już od poprzedniego spotkania rozniosła się plaga kontuzji i urazów. Jedna z ich pozbawiła możliwości gry charyzmatycznego prezesa Lewandowskiego, który musiał kontrolować poczynania piłkarzy z ławki rezerwowych, a nie poziomu boiska. Oprócz niego ze składu wypadło jeszcze przynajmniej pięciu innych zawodników, których musieli zastąpić rezerwowi. Pozostał jednak wykreowany już w toku ligowych bojów trzon zespołu – najlepszy snajper wśród bramkarzy i bramkarz wśród snajperów Retro Ligi, Krawczyński, szalejący na skrzydłach Marczak z Wieczorkiem, napędzający większość akcji w środku Danielak, czy też wciąż najlepszy strzelec – Koszyka. Kadra, choć mniej liczba od tej jaką do dyspozycji posiadał zespół gości, dawała nadzieję na coś do czego „Powidlaki” zdążyli już przyzwyczaić publiczność w Wałbrzychu, Łowiczu, Warszawie, czy Będzinie – walkę do upadłego. Spotkanie ponownie rozpoczęło się dla Czarnych nadzwyczaj dobrze, gdyż już w 7 minucie na prowadzenie wyprowadził ich Danielak, wykorzystując świetne podanie od Koszyki. Już niecałe 5 minut później stan posiadania Retro Lwowian podwyższył Wieczorek, wprawiając w zachwyt zebraną na meczu publiczność pięknym wykończeniem ładnej i spójnej akcji „Powidlaków”. Kiedy wydawało się, że worek z bramkami rozwiązał się na dobre, do głosu doszli zawodnicy z Kutna, którzy w 17 minucie spotkania zdobyli kontaktową bramkę. Od tamtego momentu aż do końca pierwszej połowy to właśnie oni zdawali się powoli przejmować inicjatywę, raz po raz zmuszając broniącego Krawczyńskiego do spektakularnych interwencji. Było ich w tym meczu tyle, że śmiało w Wałbrzychu można by przestać używać terminu „robinsonada” a zacząć stosować „krawczyńskonada”. Przerwa między obu częściami meczu była więc dosyć nerwowa. Czuło się w powietrzu możliwość powtórek ze scenariusza meczu w Będzinie i drżenia do samego końca o pozytywny wynik. Tym bardziej, że piłkarze gości wykreowali sobie naprawdę sporo sytuacji i równie dobrze mogli odwrócić koleje tego meczu. Jednakże po wznowieniu przez sędziego gry objawiły się głęboko skrywane pokłady determinacji Czarnych, którzy za nic na świecie nie zamierzali dopuścić do wyrównania. To, co stało się pierwszych minutach drugiej połowy, można by określić mianem operacji chirurgicznej. Już w 46 minucie bramkę zdobył Zych, a dosłownie 2 minuty później – Koszyka. Te dwa błyskawiczne ciosy w zasadzie ustawiły resztę spotkania, bowiem piłkarze WKS Kutno, choć w dalszym ciągu starali się nawiązać walkę, z każdą minutą zauważalnie słabli. Kiedy w 68 minucie na 5:1 podwyższył Koszyka, w zasadzie stracili nadzieję na korzystny rezultat. Wynik mógł być jeszcze bardziej okazały gdyby w 85 minucie swoją sytuację sam na sam wykorzystał Mandela, który zmarnował doskonałe podanie Danielaka. Jednak i bez tego radość po końcowym gwizdku była spora. Czarni zrealizowali swój cel i mogli spokojnie obserwować rozwój wypadków na innych boiskach. Niestety w swoim spotkaniu Strzelec pokonał Hakoach Będzin 5:3 i ostatecznie przypieczętował końcowy triumf w rozgrywkach.”

Czarni Lwów – WKS 37 Pułk Piechoty Kutno 5:1

Danielak D.7′1:0
Wieczorek M.12′2:0
17′2:1Miszczak K.
Zych D.46′3:1
Koszyka R.48′4:1
Koszyka R.66′5:1

Składy:

Czarni Lwów: Dariusz Kupczyk, Rafał Pietrzak, Tomasz Marczak, Michał Wieczorek, Mateusz Krawczyński, Przemysław Mandela, Rafał Koszyka, Damian Danielak, Rafał Lewandowski, Robert Rzeczycki, Piotr Stawiany, Daniel Zych, Przemysław Koszyka

WKS 37 Pułk Piechoty Kutno: Andrzej Jóźwiak, Mariusz Kazimierczak, Jacek Świderski, Kamil Miszczak, Tomasz Karczewski, Krystian Gołębiowski, Jakub Bożym, Marek Miętkiewicz, Radosław Krupski, Konrad Lebiedowicz, Tomasz Rajski, Marek Skowron, Tomasz Wojda, Waldemar Uściński, Marcin Wiśniewski

Sędziowie: Kamil Kulicki oraz Grzegorz Lichwa i Tomasz Woźniak

Z dziennikarskiego obowiązku musimy nadmienić, że o ile walka o tytuł mistrzowski jest już rozstrzygnięta, o tyle walka o drugie i czwarte miejsce trwa nadal. Wszystko rozstrzygnie się 2. października 2021r. na boiskach Siewierza i Żelisławic, na których zostanie rozegrana uroczysta, ostatnia kolejka tegorocznego sezonu. Serdecznie na nią zapraszamy.