W niedzielne popołudnie 27 marca br. kozienicki Stadion im. Marka Łuczyńskiego stał się areną zmagań dwóch renomowanych retro drużyn piłkarskich: lokalnego Wojskowego Klubu Sportowego Grodno (Kozienice) oraz Czarnych Lwów (Wałbrzych). Widowisko stało na dynamicznym poziomie, kibice mieli możliwość obejrzenia licznych akcji i kilku bramek. 90 minut spotkania nie wyłoniło jednak zwycięzcy – retro mecz zakończył się remisem 2:2.
Oba zespoły wybiegły na murawę w pełnych składach mając w zapasie kilku zawodników rezerwowych. Wysoka motywacja obu drużyn sygnalizowała solidną grę na boisku. Przed pierwszym gwizdkiem nastąpiło tradycyjne powitanie i wymiana klubowych gadżetów. Cała drużyna gości została obdarowana albumami wydanymi przez Kozienickie Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznych pt. „Kozienice dawniej i dziś na fotografii”. Gospodarze obdarowani zostali tradycyjnym proporczykiem i szalikiem klubowym Czarnych Lwów. Po tym sędzia główny Rafał Szewczyk rozpoczął spotkanie.
Przez kilkanaście pierwszych minut zawodnicy Czarnych Lwów, czyli „Powidlaki” (przedwojenny przydomek nadany zawodnikom Czarnych od czarno-czerwonych koszulek przypominających kolorem powidła), ruszyli do ataku, tymczasowo przejmując inicjatywę i starając się zaskoczyć obronę i bramkarza grodzieńskich wojskowych z Kozienic. Skutecznie byli jednak wybijani z rytmu, a skórzana futbolówka przejmowana była przez defensorów Łukaszem Czaplarskim i Jakubem Gębczykiem na czele, bądź łatwo była zgarniana przez kozienickiego golkipera – Tomasza Sadowego. Po tych nieudanych akcjach przyszła pora na wyprowadzenie kilku zgranych akcji WKS Grodno, wśród których były i niewykorzystane „setki”. Kolejno szarżowali Mateusz Wasita, Andrzej Czaplarski (kilkukrotnie faulowany w okolicach pola karnego), Bartosz Serafin, czy też Daniel Wójcik. Po pół godzinie gry widzowie oglądali wyrównane widowisko, trwała metodyczna wymiana ciosów – jednak – niecelnych lub za słabych. Powoli zbliżał się koniec pierwszej połowy. Pogoda dopisywała: nienachlanie świeciło słońce, wiatr nie wyrządzał graczom żadnej krzywdy. Na trybunach panowała spokojna piknikowa atmosfera, spiker pobudzał do dopingu wplatając historyczne wątki. WKS Grodno wyprowadził kolejną akcję z prawego skrzydła w pole karne wszedł nowy nabytek klubu Michał Rębiś, który odegrał do Daniela Wójcika, a ten ze spokojem i precyzją ulokował futbolówkę do siatki Powidlaków. 44 minuta i GOL! 1:0 dla WKS Grodno (Kozienice). Przy tym bilansie drużyny schodziły do szatni na przerwę.
Po wznowieniu gry gospodarze rzucili się do ataku wyczuwając, że przeciwnik jednak nie jest tak potężny jak na aktualnego Wicemistrza Retro ligi przystało. WKS Grodno zepchnęło gości do głębokiej defensywy skracając pole gry i stosując wysoki pressing. Przełożyło się to po kilkunastu minutach na gola! Tym razem po zespołowej akcji piłkę do bramki Czarnych Lwów posłał debiutant w drużynie gospodarzy Bartosz Serafin. Przy wyniku 2:0 dla miejscowych wydawało się, że kolejne bramki to kwestia czasu. Gospodarze dalej wyprowadzali ataki, a goście starali się kontrować. Po takiej kontrze w około 63 minucie gry zawodnik Powidlaków był na spalonym, co czujnie zauważyli sędziowie i zatrzymali grę. Z tą decyzją nie zgadzali się przyjezdni głośno wyrażając swoje niezadowolenie na boisku i zza linii bocznej. Doszło do spięcia na boisku i niepotrzebnego uniesienia emocji w obu drużynach, czego finałem była przepychanka między postawnymi zawodnikami drużyn. Obeszło się jednak bez fizycznej przemocy, lecz jeden z miejscowych zawodników został upomniany przez sędziego. Cała ta sytuacja jednak wybiła z rytmu naszych graczy i wprowadziła nieoczekiwany zamęt wykorzystany przez Czarnych. W 65. minucie wyprowadzili z prawej strony składną akcję zakończoną sukcesem. 2:1 – zdobywcą bramki został Paweł Wroczyński. 5 minut później ponownie zaatakowali goście. W kolejnej – wydawałoby się – standardowej akcję na bramkę gospodarzy, przy piłce w polu karnym padł na murawę jeden z Powidlaków. Sędzia niestety odgwizdał rzut karny. Jedenastkę skutecznie wyegzekwował Paweł Wroczyński – padło wyrównanie 2:2. Po tym, na szczęście, zawodnicy WKS Grodno (Kozienice) ogarnęli swoje formacje, nie dali się chwilowej słabości. Przystąpili do ataki i zdominowali ostatnie 25 minut gry. Niestety, mimo wielu prób i akcji w wykonaniu gospodarzy, kozienicka publiczności nie obejrzała już żadnej bramki. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:2. Drużyny podzieliły się punktami. Na pewno goście z Wałbrzycha wyjechali zadowoleni z Kozienic. U gospodarzy do tej pory panuje uzasadniony niedosyt. Całość widowiska jednak rokuje na lepsze wyniki, drużyna scala się i umacnia, tkwi w niej znaczny potencjał – co daje nadzieję na większe zdobycze punktowe w kolejnych meczach. A najbliższe spotkanie zawodnicy WKS Grodno (Kozienice) rozegrają 9 kwietnia w odległym Żarowie, gdzie spotkają się z tegorocznym beniaminkiem Retro Ligi – LKS Pogoń Lwów. Już dziś życzymy powodzenia i trzymamy kciuki!”
Tyle autorzy relacji z Kozienic. Z kolei redaktorzy fanpage Czarnych Lwów zwracają uwagę na pewne tradycje ich drużyny:
“Chociaż w przypadku klubu, który rozpoczyna w Retro Lidze dopiero swój drugi sezon, trudno mówić o jakiś przesadnie długich tradycjach, to jednak wydawało się, że o pewnej ciągłości po meczu w Kozienicach będzie można zacząć już mówić. Chodziło mianowicie o tradycję mało szczęśliwych inauguracji.Przypomnijmy zatem, że pierwsze spotkanie debiutanckiego sezonu 2021/2022 Czarni rozgrywali z WKS Łowicz, zauważalnie przeważając przez niemal całe 90 minut, by ostatecznie nie tylko nie strzelić żadnej bramki, ale i na koniec stracić jedną na wagę choćby punktu. Od tamtej pory, wspomnienie tego niefortunnego początku wspaniałej przygody, potrafi niekiedy rozsiąść się na piersiach „Powidlaków” i niczym strzyga szarpać pewność siebie. Niestety, nieopatrznie zabraliśmy ze sobą tę strzygę także na wyjazd do Kozienic.Zacząć należy od tego, że już przed pierwszym gwizdkiem sędziego było wiadomo, że Czarni Lwów nie będą mogli wystawić najsilniejszego składu. Z kontuzją odniesioną w okresie przygotowawczym zmaga się bowiem najskuteczniejszy strzelec zespołu – Rafał „Koszyk” Koszyka. Z kadry meczowej wypadł też Robert „Jugol” Rzeczycki, co zazwyczaj odbija się na szczelności formacji defensywnej, gdyż pełni on funkcję jej dyrygenta. Dodatkowo debiutowali też nowy zawodnicy, dopiero poznający realia rozgrywek. Wszystko to sprawiało, że w kilkugodzinną podróż do Kozienic, „Powidlaki” wyruszały w dobrych nastrojach, choć i z pewnym niepokojem. Właśnie naszą nadprogramową strzygą.”
Wałbrzyscy autorzy relacji zwrócili również uwagę na fakt, że w drugiej połowie…
“[…] diametralna zmiana obrazu meczu „zagotowała” nieco zawodników po obu stronach i na ławkach rezerwowych. Kilkukrotnie doszło do spięć, które o mały włos nie przerodziły się w regularną bijatykę. Nie jest to nic niezwykłego w sporcie kontaktowym jakim jest piłka nożna, niemniej po szybkim ukaraniu prowodyrów przez arbitra, emocje jeszcze parokrotnie brały górę. Ostatecznie jednak obeszło się bez skandalu tudzież zmiany formuły spotkania na bardziej bezpośrednią. Było to jednak nieco niepotrzebne dla obrazu całego widowiska ujście frustracji zawodników obu stron. Może też dowodzić, że oba zespoły były szalenie zdeterminowane aby tego dnia zgarnąć komplet punktów, by dobrze zainaugurować rozgrywki ligowe. Kiedy nastroje nieco się uspokoiły, do gry szybciej wrócili Czarni, którzy w szeregu dosyć szczęśliwych podań przedarli się pole karne rywala i za sprawą chwalonego już Wroczyńskiego zdobyli wyrównującą bramkę. Cóż to był za comeback! „Powidlaki” wróciły tego dnia z dalekiej podróży, chociaż wciąż nie opuścili przecież Kozienic. Ostatnie minuty spotkania obfitowały w sytuacje z obu stron, wydatnie podnosząc i tak wysoką temperaturę widowiska, ale ostatecznie mecz zakończył się remisowym oraz raczej sprawiedliwym podziałem punktów. Czarni szczęśliwie przełamali grożącą im klątwę nieudanych inauguracji i w miarę pozytywnych nastrojach mogli wracać do Wałbrzycha. Strzyga, którą ze sobą nieopatrznie wieźli przez tyle kilometrów nie była już widziana ani odczuwana w drodze powrotnej, istnieje zatem szansa, że pozostała w Kozienicach. I trzeba powiedzieć, że był to jeden z istotniejszych transferów ligowych dla Czarnych. Pozostaje mieć nadzieję, że nie powróci już ona do zespołu lwowian, którzy będą mogli skupić się teraz na meczu z kolejnym rywalem, którym będzie beniaminek ligi Victoria Sosnowiec.”
Drużyny wystąpiły w następujących składach:
WKS Grodno: Remigiusz Bajer, Sebastian Bartnik, Andrzej Czaplarski, Łukasz Czaplarski, Marek Czyż, Jakub Gębczyk, Emil Madejski, Daniel Potyra, Michał Rębiś, Tomasz Sadowy, Bartosz Serafin, Emil Traczyk, Grzegorz Wasiński, Mateusz Wasita, Daniel Wójcik i Mateusz Zając.
Czarni Lwów: Rafał Pietrzak, Jacek Mikołajczyk, Tomasz Marczak, Damian Wiśniewski, Michał Wieczorek, Mateusz Krawczyński, Przemysław Mandela, Rafał Koszyka, Dariusz Kalisz, Rafał Lewandowski, Daniel Zych, Paweł Wroczyński, Przemysław Koszyka, Przemysław Wojda, Sebastian Łuszczyk, Kamil Mocydlarz.
Sędziowie: główny – Rafał Szewczyk, liniowi: Jarosław Puton i Piotr Prokop.
WKS Grodno (Kozienice) – Czarni Lwów (Wałbrzych) 2:2
Strzelcy bramek: Daniel Wójcik 44’ (1:0), Bartosz Serafin 60’ (2:0), Paweł Wroczyński 65’ (2:1), Paweł Wroczyński k 70’ (2:2).
Widzów około 70.
Spiker: Krzysztof Zając
Serdecznie dziękujemy wszystkim którzy dopingują i wspierają nasza retro drużynę. Wśród wspierających są: ENEA Wytwarzanie, Kozienickie Centrum Rekreacji i Sportu, Powiat Kozienicki, Radomska Delegatura Mazowieckiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej.